wtorek, 17 grudnia 2019

Klamka zapadła. Postanowiłem założyć aparat.

Mam na imię Marek i witam wszystkich na moim blogu.

Temat jest dość ciekawy i dotyczy aparatu ortodontycznego. Zazwyczaj zakłada się go w latach młodości, u mnie wygląda to inaczej, bo na liczniku mam już ich 36. Dlaczego dopiero teraz? Wiadomo, że to spory wydatek, a za młodu z pieniędzmi nigdy się nie przelewało. Studia dzienne też nie pozwalały na większe wydatki, a później człowiek zapomina o sobie jak pojawia się rodzina....

Dopiero po kryzysie wieku średniego, który mnie ostatnio dosięgnął, zacząłem bardziej myśleć o sobie, realizacji swoich marzeń, poprawie swojego wizerunku i podniesieniu samopoczucia. Moje zęby może nie były tragicznie krzywe, ale jednak zawsze zabierały mi dużo pewności siebie. Powoli staję się osobą medialną, rozwijam pasje muzyczne i publikuje na YouTubie. Jeną z tych pasji jest bycie frontmanem wokalistą, dla którego aparycja na klipie video jest rzeczą ważną.

Aparat ortodontyczny efekty


Tak więc zdecydowałem się — zakładam aparat.

Miałem kilka opcji na to, gdzie ten aparat założyć. Ceny wahały się w okolicach 3,5 tyś. złotych za klasyczny stały aparat. Ostatecznie zdecydowałem się na założenie w zakładzie w Jasienicy z polecenia mojej znajomej w cenie 1600 zł za łuk. Dodatkowym plusem było to, że koszty można było podzielić na dogodne raty. Ja zdecydowałem się na obydwa łuki na raz.

Wcześniej trzeba było zrobić zdjęcie oraz odcisk zębów do zrobienia odlewu — wszystko na miejscu. Miałem mieć wyrwaną czwórkę na dole, ze względu na małą ilość miejsca, ale ostatecznie ortodonta zdecydował się ja zostawić i zobaczyć jak to się będzie układać. W razie czego wyrwać można później. Ucieszyłem się z tej informacji, bo to zawsze zdrowy ząb.

Pierwsza wizyta miała miejsce 13,11,2019 roku. Cała procedura założenia aparatu na górę i dół zajęła godzinę siedzenia w fotelu. Wszystko przebiegło sprawnie i bez bólu. Ku mojemu zaskoczeniu nie wyglądało to źle na zębach i nie rzucało się bardzo w oczy. Może to kwestia szarych/srebrnych iligatur, które wybrałem spośród wielu możliwych kolorów.

Aparat ortodontyczny efekty


Po powrocie do domu przyrządziłem sobie pierwszy posiłek i...... jeden zamek na ostatnim zębie u dołu — odpadł :(. Spowodowało to, że zagięty drut odstawał już jakiś centymetr w stronę policzka. Po telefonie do ortodonty dowiedziałem się, że mogę go obciąć na końcu ostatniego zamka tak, żeby nie przeszkadzał albo chodzić tak jak wytrzymam przez miesiąc do kolejnej wizyty. Spróbowałem wytrzymać.

Do aparatu trzeba się przyzwyczaić to jednak ciało obce w ustach. Do tego ból, który pojawił się w kolejnych kilku dniach, był dość mocny. Raz nawet sięgnąłem po środek przeciwbólowy, aby trochę sobie ulżyć. Nie ma mowy o ugryzieniu czegokolwiek siekaczami. Trzeba kroić kawałki i wkładać do ust, żeby to z trudem rozdrobnić. Całość unormowała się po około tygodniu.

Po tym czasie zorientowałem się, że błędem było pozostawienie drutu po odpadnięciu zamka, ponieważ podczas posiłku drut się urwał. W ostatniej chwili wyczułem go językiem w jedzeniu! Takiego obrotu zdarzeń się nie spodziewałem. Połknięcie takiego zagiętego kawałka drutu mogłoby mieć poważne konsekwencje. Dlatego, jeśli komuś zdarzy się podobna sytuacja, od razu obcinajcie nadmiar drutu lub zgłoście się do lekarza.

Historia lubi się powtarzać i chwilę później odpadł drugi zamek na końcu po przeciwległej stronie. Dowiedziałem się, że mam się nie przejmować i chodzić tak do kolejnej wizyty. Mądrzejszy o doświadczenie sprzed paru dni, bez zastanowienia obciąłem nadmiar drutu.

Okres kolejnych 2/3 tygodni do kolejnej wizyty przebiegał bez większych komplikacji. Aparat nie wpłynął raczej na wymowę. Nie sepleniłem czy coś w tym rodzaju. Odgryzanie dużych porcji może nie było już tak bolesne, ale na tyle niekomfortowe, że nadal kroiłem kanapki na kawałki. Do utrzymania higieny używałem zwykłej szczotki i pasty, nie używam żadnych wyciorków itd. Jedzenie dostaje się pod zamki i czasami jest tego dość sporo. W pracy płukałem zęby dużą ilością wody.

Od lekarza dostałem także wosk do naklejania na zamki w miejscach, gdzie coś nam dokucza. U mnie są to głównie zakończenia drutów, które są zagięte w dół i czasem wbijają się w policzki. Po miesiącu zużyłem całe pudełeczko wosku. Część zjadłem, bo zapomniałem wyjąć z ust przed posiłkiem.

Ogólnie trzeba się przygotować na pewne poświęcenie związane z noszeniem aparatu. Trochę przeraża mnie, że to jeszcze 2 lata. Tak czy inaczej, już miesiąc minął a efekty bardzo mnie motywują. Opowiem o tym w kolejnym poście :).




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz